Archiwum luty 2004, strona 1


lut 21 2004 # 75
Komentarze: 1

I rozpadłam się na niepoliczalną ilość kawałków, do dzisiaj nie znalazłam większości, do dzisiaj jestem wybrakowanymi puzzlami z Unicef-u, strukturą otwartą, nawet druga pani Kane nie miałaby cierpliwości układać mnie w długie popołudnia. Złamał mi się kręgosłup, straciłam poczucie równowagi, nie trzymam się na nogach, rozjeżdżają mi się jak łapki szczeniakowi, duszę się własnym zapachem, własnym oddechem.Ostatnio nie czuję się dobrze, jesteś moją chemioterapią i naświetlaniami, śmiercią na raty, bo to jest śmierć, nawet jeśli będę jeszcze zabijać czas przez najbliższe 60 lat, to zabijasz mnie dzień po dniu, nie zmyjesz tego z siebie wszystkimi perfumami świata, na wieczór i na rano. Tymczasem...

Tymczasem istnieją pory roku, wiosenne wyprzedaże, sezon ogórkowy i sezon na rabarbar, amplituda temperatur, wilgotność powietrza, zapach frytek, przeglądy filmowe, rekrutacja na studia, wizyty kontrolne.

A wtedy nie bałam się niczego, zaprzedałabym się każdemu, żeby tylko ciebie uratować, curse God above, forsaken Heaven to bring you my love. Ale nie chodziło o miłość, chodziło o życie, moja krew gotowała się z rozpaczy, z przerażenia, że nie zdążę ci na pomoc. Nikt chyba nie był tak przerażony jak ja, był pierwszy lipca, ktoś wylał na mnie gotującą się owsiankę, oblepiona i poparzona zaciskałam palce na piórze i pisałam do ciebie pierwszy list miłosny. Ale to nie był list miłosny, tylko Confiteor, cyrograf, certyfikat, dożywotnia gwarancja.

Jeśli kiedyś ode mnie odejdziesz, odejdę z tobą.

(Agnieszka Drotkiewicz "Paris London Dachau")


-in-defence- : :
lut 19 2004 # 74
Komentarze: 5

Mała niespodzianka....

-in-defence- : :
lut 19 2004 # 73
Komentarze: 1

Ten blog nie pasuje już do mnie... jest jakiś.... inny... obojętny... nie czuję już go... czekałam na wstrząs... i proszę bardzo... choć na razie nie daje widocznych rezultatów....jednak.. ja ... mam nadzieję... to prawda.... znowu będziesz się bronił .. ale ja coraz bardziej nie umiem... poddaję się innym emocjom.... i czuję się coraz bardziej winna... winna twojego stanu... nie umiem sobie ciebie wyobrazić.... mnie w tej chwili.... oboje wiemy.. ale jednak.... wymyka się spod kontroli.... sprzeczne emocje we mnie i nikt nie ma nawet o tym pojęcia... twoje słowa jeszcze bardziej bolą, ale... ja nigdy nie chciałam, żeby tak było... nie tak miało być !!!!! a wszystko.... tak się poplątało...

-in-defence- : :
lut 18 2004 # 72
Komentarze: 2

Chmury.. czarne chmury wiszące nade mną! On jest tu! Otwarta książka, dwie części, jedna już po-znajoma, druga jeszcze nie- nieznany świat- jak życie-stos zapisanych stron,drobne literówki, czasem strony wyrwane, pomieszane, nie trzymajace się sensu, i jeszcze - piosenka, która jest mną, jest moją egzystencją, dźwiek, głos, ja w nim, ja obok, ja z nim i ja w środku, daje nadzieję i równocześnie jej pozbawia! Łagodna i ostra... smutna i... jest wszystkim! Czekam na jakiś wstrząs, piorun, cokolwiek, to drastyczne, ale chyba najlepsze dla mnie,coś musi się wydarzyć!! A tak nawiasem mówiąc to ciekawe jaką by miała minę jakbym powiedziała wtedy, że jestem w ciąży...

-in-defence- : :
lut 17 2004 # 71
Komentarze: 0

Usiadła... przybrała odpowiedni ton... sama się o to prosiła... wykrzyczała wszystko co tak długo leżało jej na sercu... mąciło duszę.... chciała je uratować... ale.. nie wiedziała,że już za późno... że już nic nie jest w stanie tego zmienić.. wykrzyczała .. z nadzieją, że to pomoże.. ale.. kolejny raz się pomyliła....wywołała tylko śmiech... i bezczelność.... rozkurwioną bezczelność... której nikt nie mógł jej pozazdrościć... nikt...ona sama nie dowierzała.... to jeszcze bardziej ją rozsierdziło... chciała uderzyć..wiedziała jednak, że nie może... rozsypała tylko rodzynki... pozmywała.. nienawiścią epatując... tworząc nienaturalny hałas... a potem... przysiadła się do m jak miłość... jak to miło oglądać cudze tragedie....

-in-defence- : :